Widzieliśmy bardzo ciekawy film. Dramat, ale jednocześnie z pozytywnym zakończeniem. Historia pewnej rodzinki, która adoptowała chłopca. Dużo uczuć, choć takich nieopowiedzianych wprost. Film odciskający piętno w sercu. Po filmie pomyślałam sobie, że najbardziej życiowe to są dramaty. Choć te wzięte z życia nie dają się tak podsumować w prosty sposób. Niestety, nie. Św. Faustyna mówiła, że czyta życie jak książkę. Może patrzyła na to, co się dzieje i umiała podsumować - do czego zmierzało jakieś zdarzenie, jaki miało sens i czego ją nauczyło? Chciałabym swoje życie przeżywać tak świadomie.
A oto film:
E.
Nie oglądałam
OdpowiedzUsuńAdopcja znana jest mi z własnego doświadczenia. To była moja najlepsza decyzja życiowa :-)
Graszko gratuluję! Nam w różnych okresach życia przychodziła ta myśl do głowy. Szczególnie, kiedy traciliśmy nasze nienarodzone dzieci. :( Znam rodzinkę, gdzie mają trzy córeczki, każda z adopcji. To trudna decyzja. Dla mnie najtrudniejsze są te sytuacje z wieku dojrzewania, kiedy człowiek wątpi w swoje umiejętności rodzicielskie nawet wobec własnych dzieci.
OdpowiedzUsuń