czwartek, 9 maja 2013

Frustracja

Dzisiejszy dzień był pod znakiem narastającego we mnie złego humoru. Niezadowolenie z siebie, z tego, co robię, poczucie chaosu i natłoku spraw. Fakt, jestem mistrzem w rozdrabnianiu się i chyba w rozdmuchiwaniu spraw i problemów. Znam tylko jeden sposób, który pomaga. Zagłębić się w siebie i zadać sobie pytanie - "o co mi chodzi?"

Oj, niełatwo znaleźć odpowiedź. W mętnej wodzie nie widać, co pływa. Ostatnio wyznaczyłam cele, ale nie ustawiłam hierarchii. Na pytanie - "Którą iść drogą?" można odpowiedzieć tylko wtedy, gdy znajdzie się odpowiedź - "A dokąd chcesz dojść?".

Znalazłam odpowiedź. Chcę znaleźć dodatkową pracę w moim zawodzie, która będzie dla mnie wyzwaniem, da mi szansę rozwoju. Pytanie - czy wystarczy mi odwagi i czy jestem gotowa zapłacić za osiągnięcie celu, a nie wiem ile? Czy jestem w stanie poświęcić też inne cele, bo być może nie uda się ich zrealizować?

Jeśli nie będę próbować dojść do celu, który wysunął mi się na pierwszy plan, zapłacę frustracją, rezygnacją, pretensjami do męża i rodziny. Już płacę. Koszty są w każdym przypadku. Jeśli będę szła do przodu, będę miała szacunek do samej siebie i nauczę się czegoś nowego, chociażby jak pokonuje się przeszkody. Stanie w miejscu spowoduje, że skisnę. :( To już się dzieje.


Którędy droga?
Teraz potrzebny jest plan. Bez tego czuję (jestem pewna) nie uda się.


pozdrawiam serdecznie

E.

PS.  Rysunek pochodzi z  http://www.photoblog.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz