wtorek, 30 kwietnia 2013

Cudowny czas

Dziewczyny są super. Zmieniły się od zeszłego roku. Gusia jest łatwiejsza w kontakcie, mniej krzyczy, jest bardziej elastyczna i liczy się z uczuciami innych. W końcu skończyła 14 lat. Jej burzliwy czas chyba już się skończył. Przynajmniej jakiś etap. Uff! Było ciężko. Gosia też się zmieniła. Jest bardziej otwarta na innych, weselsza. Coś jej się już chce :) Spacerujemy, rozmawiamy,  śmiejemy się, zasiadamy do posiłków.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wycieczka rowerowa nad morzem

Pojechaliśmy na rowerach do Kołobrzegu. To była moja druga wycieczka na rowerze w tym roku. Zanosiło się na deszcz, ale pokropiło tylko trochę. W tym czasie zjedliśmy ja - lody (tak na rozgrzewkę), a mąż gofra (bo boli go gardło). Odwiedziliśmy na korcie mojego kuzyna, którego po wielu latach widzieliśmy będąc w Kołobrzegu poprzednim razem. Oto dowody wycieczki:

Twórczy odpoczynek

Odpoczywamy nad morzem. Temperatura powietrza jest dużo niższa niż w centralnej Polsce, bo niewiele ponad 10 stopni C. Na szczęście mamy dużo ciepłych ubrań, włączając w to czapki, szaliki i rękawiczki :). Wczorajszy wieczór nas zaskoczył, bo nie było wiatru, świeciło słońce i była nadzieja, że dziś damy radę bez czapek. Niestety jest pochmurno i chyba będzie padać.

Pogoda nie przeszkadza jednak w odpoczynku, tym bardziej, że gospodarze grzeją, więc azyl mamy ciepły. Na zimne spacery jesteśmy przygotowani, ale biegać nie mieliśmy ochoty aż do dzisiaj.

Znalazłam fajną myśl - "Mędrzec jest panem swego ducha, głupiec zaś jego niewolnikiem" Publilius Syrus. Do pracy nad pozytywnym myśleniem pasuje jak ulał. Głupcem nikt być nie chce... Mam nadzieję, że ten urlop posunie mnie w dobrym kierunku w tym aspekcie.

Najważniejsza teza - "Sukces zależy nie tyle od "jakości" umysłu człowieka, ile od "jakości" jego sposobu myślenia". Co z tego, że człowiek ma skończone studia, różne kursy, jeśli nie potrafi ukierunkować swojego wysiłku i wycofuje się przed działaniem, przeraża przeszkodami i nie wierzy, że może coś osiągnąć? Można zauważyć, patrząc na osoby, które odnoszą sukces, że nie trzeba dużo. Wystarczy postawić cel, wierzyć, że mogę go osiągnąć i konsekwentnie do tego dążyć. Czyli praca, praca, praca. Nad myśleniem i realizacją celu.

piątek, 26 kwietnia 2013

Małe podsumowanie - po co biegam?

Kiedy zaczęłam pisać bloga, myślałam o tym, by mobilizował mnie do biegania. Celem było, abstrakcyjne wtedy, bieganie przez godzinę. To był sierpień 2012 r. Biegam teraz godzinę z przerwą minutową w środku treningu. Nie nęci mnie usunięcie tej minuty przerwy, bo myślę, że dobra moich mięśni i stawów ta przerwa jest potrzebna. Cel jest więc osiągnięty. Dodatkowo biegaliśmy całą zimę, co dla osoby, której bardzo często jest za zimno (lub czasem za gorąco - rzadko, ale się zdarza :) ) i która nie lubiła żadnego sportu, jest to bardzo duże osiągnięcie. Przyznam, że miałam spadek motywacji jakieś dwa tygodnie temu, kiedy zima odpuściła. Tak jakby cel został osiągnięty, więc po co biegać dalej. Musiałam wzmocnić motywację i (o ironio!) przyzwyczaić się do wyższej temperatury w czasie treningów. Biegam dwa, częściej trzy razy w tygodniu, by dotlenić mózg, zrelaksować się po codziennych napięciach i by mieć więcej sił fizycznych oraz psychicznych.

Bieganie stało się punktem wyjścia do porządkowania mojego życia. Jestem mamą, żoną, pracownikiem, osobą, która chce się rozwijać. W każdej z tych dziedzin chcę rozwiązać problemy, które się pojawiają i chuchać na dobro, które już się dzieje. Trzeba te dziedziny jakość przepleść, zgrać, uporządkować, aby mieć poczucie dobrego, pełnego, na miarę swych możliwości życia.

Tak, często się spinam, czuję, że staję pod ścianą, tracę motywację... Nie załamuję rąk. Ktoś powiedział, że w życiu najważniejsze ;) są dwie rzeczy - bieganie i czytanie. Bieganie - bo trzeba pokonać głos, który mówi w Tobie - nie dasz rady, zatrzymaj się, przestań. Jeśli Ci się to uda w czasie treningu - uda Ci się również kiedy indziej. A czytanie? Nie ma problemu, który nie byłby już rozwiązany przez kogoś innego, kto borykał się z podobnym. Szukaj więc, rozwiązania w mądrych książkach.

Bieganie stało się dla mnie wstępem do rozciągania mięśni, poszukiwania metod relaksu, wdrażania w swój rozkład tygodniowy sposobów wzmacniania mięśni oraz pracy nad pozytywnym myślenie. Tak, tak, poprawa kondycji fizycznej pokazuje mi, że skuteczność działania poprawia nie tyle organizacja pracy, ale przede wszystkim to, w jaki sposób myślimy o sobie i o tym, co mamy zrobić. Pozytywne emocje (nie chodzi o pozytywne nakręcenie, ale pozytywny realizm) są konieczne.

Jest problem - będzie rozwiązanie.

pozdrawiam serdecznie

E.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Film pt. Imagine

Obejrzeliśmy film Andrzeja Jakimowskiego pt. "Imagine". Warto go zobaczyć, ale nie jest to film z gatunku tych, co nastrajają pozytywnie lub przy których można się zrelaksować. Pokazana jest rzeczywistość osób niewidzących. Możemy odczuć jakie problemy mają z poruszaniem się. Widzimy ich bezradność, bo nie potrafią poradzić sobie tam, gdzie wzrok jest niezastąpiony. Przemieszczanie się po mieście bez możliwości zobaczenia przeszkód, które napotykają na drodze, czy samochodów, jest niebezpieczne nie tylko dla nich, ale i dla nas widzących, gdy spotkamy niewidomego, który jest bez laski, a dodatkowo zbyt odważnie wkracza na jezdnię pomiędzy pędzące samochody.
To, o co są bogatsi, to wrażliwość na świat dźwięków, zapachów, dotyku, wibracji. Mają bogatszą wyobraźnię. My, stawiając na wzrok, tracimy bogactwo informacji, które mogą dostarczyć pozostałe zmysły. Od niewidomych możemy uczyć się wrażliwości. Po tej projekcji inaczej postrzegam tych, którzy nie widzą... "Imagine" to film, który zastanawia i pewnie na długo pozostanie w pamięci.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Jedziemy nad morze

Planujemy wyjazd. Noclegi już zaklepane. Będziemy tam, gdzie byliśmy już w zeszłym roku. Po raz pierwszy właśnie w weekend majowy pojechaliśmy do Ustronia Morskiego. Do morza blisko, sklepów spożywczych sporo, miasteczko tętni życiem, jest ścieżka rowerowa do Kołobrzegu. Nawet apteka, przychodnia lekarska i kościół. Tak jak lubimy, a szczególnie lubią nasze nastolatki. Żeby coś się działo :). Mamy zamiar odpocząć i nawdychać się jodu. Po dwukrotnym pobycie nad morzem w zeszłym roku Gusia chorowała dopiero w styczniu. We wcześniejsze lata mieliśmy chore dziecko co chwilę, a w międzyczasie była po chorobie, albo już się coś zaczynało dziać. Niby nic strasznego, ale przeziębienia, katary. Więc jedziemy... Pity tylko trzeba zrobić. Późno w tym roku... :(

środa, 17 kwietnia 2013

Gotowanie i CV

Zrobiłam obiad na jutro - lasagne z dwoma sosami i trzema rodzajami serów. Czyli lasagne de lux (?). Eksperyment - ciekawe, czy będzie smakował rodzinie, bo to na wniosek młodszej córki. Ubrudziłam trzy patelnie i dwa garnki. Mąż jest niezastąpiony ... tym razem w myciu. Ja super brudzę naczynia. :)
No i napisałam CV. Już dawno tego nie robiłam. Zainteresowania - rozwój osobisty, komunikacja międzyludzka i bieganie. Może być?

O diecie pamiętam. Będzie.

E.

Trzecia część trylogii

Wydano trzecią część trylogii Lauren Olivier pt. "Requiem". Nie zdążyłyśmy przeczytać, bo Gusia zabrała książkę do szkoły. Nie mogła się doczekać co będzie dalej i zaczęła czytać na matematyce. Wcześniej, zanim wyjęła, sprawiedliwie wykazała zainteresowanie lekcją, zrobiła jakieś przykłady na tablicy. A na koniec niestety wyjęła książkę... Dostała uwagę, a pani książkę zabrała. I nie powiedziała kiedy odda. Wzięła do domu... Będzie czytać? Gusia chciała ratować sytuację i powiedziała, że zabrać nie można, bo mama jeszcze nie czytała, ale nic to nie dało... :(

Requiem - Lauren Oliver

wtorek, 16 kwietnia 2013

Nowa dieta

Koniec diety z karczkiem dał mi się ostro we znaki, ale dałam radę. Waga została osiągnięta ta, co miała być. Nie daję jednak za wygraną, bo tendencja, żeby jeść za dużo - tłusto i słodko we mnie jest ogromna. Muszę to rozwiązać. Wpadłam na nowy pomysł. Dorwałam mądrą książkę (znalazłam ją u siebie na półce) o tym, że diety odchudzające, ograniczające węglowodany powodują spadek serotoniny i niestety po powrocie do normalnego jedzenia, mózg chce nadrobić niedobór neuroprzekaźników i nie tylko. Rozwiązaniem jest odpowiednia diety, która spowoduje uzupełnienie tego, czego domaga się organizm, po to, by nie mieć napadów wilczego głodu, który zaspokajany "w ciemno" powoduje powrót wagi, a niedobory nie są niestety uzupełnione. Pewnie, że trochę robię odstępstwa (hm....), ale trzymam się zasad i daję radę. Zobaczymy... Na pewno jest to dieta, taka na przekór modzie dietowej. O tym, jak wygląda sposób żywienia napiszę w najbliższym czasie, bo teraz mam nadmiar zajęć i tych w pracy, i w domu, a spotykam się też z różnymi ludźmi, bo potrzebują rozmowy.

pozdrawiam serdecznie

E.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Bieganie, odchudzanie i trening mięśni

Moim marzeniem jest zachowanie takiej szczupłej sylwetki, jaką mam od paru miesięcy. Regularnie wracam do diety na cztery dni w tygodniu, w weekendy zjadam niestety za dużo. Regularnie biegam 2-3 razy w tygodniu po godzinie. Zaprzestałam wykonywania ćwiczeń na mięśnie brzucha, nóg i ramion i niestety mam wrażenie, że choć utrzymuję wagę, moja sylwetka się zmienia.
Bieganie, szczególnie wolne, powoduje spalanie kalorii. Dzieje się to dopiero po dwudziestu minutach nieprzerwanego biegu. Wcześniej spalana jest glukoza z mięśni.
Niestety wolne bieganie nie kształtuje tak mięśni, jak bieganie szybkie, a biegać szybko nie daję rady (a może nie próbowałam?). Wynika stąd, że nie miałam właściwie treningu, który wzmacniałby mięśnie. Budowanie mięśni powoduje wzrost poziomu metabolizmu oraz jest konieczne w czasie diety. Samo ograniczenie kalorii powoduje, że organizm trawi mięśnie zamiast tłuszczu. W tym tygodniu wróciłam do odpowiednich ćwiczeń. Tym bardziej, że moje mięśnie rąk są bardzo słabe i dodatkowy aspekt - nieładnie to wygląda.
Mówiąc o sporcie, czy też o treningu trzeba rozróżnić trzy rodzaje treningów. Jest wzmacnianie mięśni, trening zwiększający wytrzymałość oraz rozciąganie mięśni. Wolne bieganie głównie zwiększa wydolność organizmu. Stąd moje doświadczenie z siłowni, kiedy ze zdziwieniem zobaczyłam tu, że mam lepszą kondycję od kogoś, kto regularnie dźwiga ciężary.
Aby wzmocnić mięśnie i nie ulec kontuzji, czy przeciążeniu, konieczne jest rozciąganie mięśni czyli stretching. Dzięki niemu też rozładowujemy napięcia, które powstały w czasie stresu. A to jest jak najbardziej dla mnie wskazane. Pewnie nie tylko dla mnie. Bóle pleców, napięcie karku mijają, a krew lepiej dopływa do mózgu i można wydajniej pracować. Ostatnie dwa dni rozpoczęłam od stretchingu, a potem wzmacnianie mięśni i widzę dużą różnicę.
Oprócz tego oczywiście dieta - kończę jutro cztery dni na karczku ze smalcem plus troszkę warzyw. Bez tego nie można utrzymać wagi.

pozdrawiam serdecznie

E.

piątek, 5 kwietnia 2013

Film o miłości?

Kina grają film pt. "Miłość" Sławomira Fabickiego. Mam ochotę na to się wybrać, a jednocześnie obawiam się, że będzie za trudny i mnie zdołuje. Tutaj decydujące byłyby wnioski i to, czy są konstruktywne. Recenzje zachęcają, ale nie do końca rozwiewają moje wątpliwości. Może się wybierzemy jednak.

E.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Wypieki

Zakręciło mnie mocno w sprawie wypieków. Były święta, więc piekłam ciasta. Ponieważ rodzince znudziły się te, co do tej pory były sztandarowe i dopracowane - sernik "snickers", brzoskwiniowa pasja, jabłecznik z dużą ilością kruchego ciasta polany lukrem, zaczęłam poszukiwania nowych smaków... Na święta były więc: mazurek musli oraz mazurek makowo-kokosowy oraz znany już nam murzynek. Upiekłam je bez margaryny, za to z olejem kokosowym rafinowanym. Dodałam ok. 74% tłuszczu, bo tyle jest go w margarynie. Do mazurka musli, ponieważ był bardzo suchy, dodałam te ok. 26% wody (licząc z całej masy margaryny, która była w przepisie).  Do kremu też dodawałam olej zamiast margaryny. Ciasta wyszły bez zarzutu. Mazurek makowo-kokosowy smakował mi najbardziej. Mam ogromny apetyt na wiórki kokosowe.
Oprócz tego upiekłam przed świętami chałkę i bułki pszenne (oba po raz pierwszy) oraz pszenno-żytni po raz kolejny. Po świętach chleb żytni na zakwasie oraz pszenny, też na zakwasie. I czuję, że zrobię trochę przerwy... Mam frajdę w pieczeniu chlebów, bo zawsze uważałam, że jest to bardzo trudne. A to, jak się okazuje, jest łatwe, jeśli ma się dobry przepis i dobry piec.

pozdrawiam

E.