niedziela, 5 maja 2013

Precz z końcem urlopu!

Wróciliśmy! Korki były, ale nieduże. Jechaliśmy sześć godzin z dwiema krótkimi przerwami. Pogoda ładniejsza niż kiedykolwiek w ostatnim czasie. Ciepło i słonecznie. No, słonecznie to było nad morzem przez większość dni. Pocieszenie jest takie, że podobno tu lało. Dopiero dziś było ładnie.

Jutro do pracy. Niestety mamy nieprzyjemną niespodziankę. Gusia ma gorączkę. Obudziła się dziś z bólem głowy, kazała sobie tabletki przeciwbólowe serwować. Humory miała przez całą drogę. A ponieważ chimery miewa często, oprócz tego straszy nas, że będzie chora, że teraz to ma dreszcze, gorące czoło itp... to nie potraktowaliśmy tego jak należy :( A teraz już śpi po zażyciu odpowiedniej liczby tabletek popitych rozpuszczoną aspiryną i szklanką mleka z ząbkiem czosnku i miodem.

A po to jechaliśmy nad morze, żeby była zdrowa... Wirus jakiś, czy co? Zobaczymy, co się z tego rozwinie... A może by tak przeszło tak szybko jak przyszło? Mamy mocne wejście w codzienną rzeczywistość. Mam nadzieję, że u Was jest to łagodniej :)

pozdrawiam serdecznie

E.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz