wtorek, 14 sierpnia 2012

W piątek miałyśmy z dziewczynami maraton po Ptaku, więc już sił na wieczorny trening nie było. W sobotę za to pełny trening, który zajmuje mi niestety ponad dwie godziny. Mam nadzieję, że potem będzie sprawniej.
Dieta na karczku wreszcie się skończyła, by wrócić ponownie dziś. :) Dam radę! Waga spada. I o to chodzi. 
W niedzielę pojechaliśmy do stolicy, by obejrzeć miasto z XXX-go piętra Pałacu Kultury. Do tej pory oboje z mężem nie byliśmy tam, choć nasze dziewczyny tak. Niestety później ugrzęźliśmy w Złotych Tarasach... Córki zadowolone.  :) Planują już następne wycieczki.... Wieczorem dałam się wyciągnąć na 17 km w szybkim tempie na rowerze. Czy średnia 20,8 km/h to szybkie tempo??? :)
Wczoraj niestety dopadł mnie dołek. Chyba jednak wczesne wstawanie bez wczesnego chodzenia spać jest nie dla mnie :( Mąż był bardzo cierpliwy w wysłuchiwaniu moich żalów. 
Dziś się zbieram. Dopiero dziś planuję trening kolejny. Jak mnie to wkurza, że moje emocje są tak silne i mają tak duży wpływ na to co robię. Jak to zmienić???
Czytałam opis filmu "Długie dzieciństwo" Ciekawe czy warto się wybrać?

E.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz