czwartek, 3 stycznia 2013

Postanowienia?

Oj, jak zaczęłam się zastanawiać nad postanowieniami noworocznymi wczoraj, to zasnęłam dopiero ok 3 w nocy, a poszliśmy spać wyjątkowo wcześnie, bo o 22. :(

Co postanowiłam?

Zamierzam w tym roku utrzymać to wszystko, co udało się w 2012. To po pierwsze.
Poza tym wbrew pozorom nie postanawiam, że będę szczęśliwa. Chcę być w zgodzie ze swoimi uczuciami, co nie znaczy, że będę zawsze robić to, co one mi podpowiadają. Tak dużo czasu chciałam czuć, to co "powinnam", bo to, co czułam było za gwałtowne, za głośne, za natrętne i męczące. Wstydziłam się tego. A teraz daję temu pole. Niech powie, co ma do powiedzenia. Chętnie wysłucham, zapoznam się, zaakceptuję i wejdę w kontakt. :)) Przyznam, że jest to ciekawe. Co też w człowieku siedzi! Taaa... Całe bogactwo. I nagle okazuje się, że życie jest smaczne, interesujące i barwne! (nie tam, żeby było szczęśliwe zaraz :))).

W ogóle odkrywam w sobie małą dziewczynkę (infatylizm??), która chce porozrabiać, potupać nogami, pośmiać się głupio, czasem pozłościć. Jeszcze nie zawsze ma odwagę. A moim zadaniem jest trzymać za rączkę, żeby jej się nic nie stało, bo opieka dorosłych w takich przypadkach jest niezbędna.

Oprócz tego postanawiam się wsłuchiwać w cichy, spokojny Głos w moim sercu. To z miejsca, gdzie moje najprawdziwsze ja jest sobą i odnajduje siebie. To daje mi pokój i pokrzepienie. Głos jest mądry, trzeba tylko dobrze słuchać. W słuchaniu pomaga bardzo stawianie pytań.

Chcę wspierać moją rodzinę w tym, co dzieje się dobrego. Akceptować, podtrzymywać na duchu, pocieszać gdy potrzeba. I trzymać rękę na pulsie, być blisko nich.

W małżeństwie - odkrywać nowe horyzonty bliskości, przyjaźni.

W pracy - szukam dodatkowego miejsca, w którym czegoś więcej się nauczę, będę potrzebna, trochę więcej zarobię, ale nie wyssie to ze mnie wszystkich soków, aby możliwe było to co powyżej. Na razie dwie odmowy, chyba trzy, ale mam jeszcze jeden pomysł.

Jest jeszcze pewna sprawa, która mnie niepokoi i pasjonuje w taki pozytywny sposób. Chciałabym, aby moje doświadczenia, przemyślenia i obserwacje dotyczące budowania bliskiej relacji pomogły choć trochę innym. Chciałabym stworzyć takie miejsce dzielenia się przemyśleniami dotyczącymi więzi małżeńskiej, gdzie bez napuszonego tonu, swobodnie można byłoby zaczerpnąć coś dla siebie. Przeszkadza mi perfekcjonizm. I jeśli byłabym pewna, że to tylko on mi przeszkadza, to zaraz bym się za to zabrała. Zastanawiam się nad formą, bo czasem rozmawiam z tym lub owym i chciałabym potem móc gdzieś odesłać w wirtualną przestrzeń na wirtualne spotkanie. Ale to nie może być tu, bo przysłoniłabym swoimi emocjami i swoją osobą tego drugiego. A jak się chce usłyszeć czyjeś serce, to nie można nagłaśniać swojego. :)

Chyba tyle... Nic konkretnego, mówi mój rozum. Ale wcześniej tyle razy miałam konkretne postanowienia! I dopóki nie zaczęłam robić tych niekonkretnych rzeczy, które opisałam powyżej to nic z tego nie wychodziło :)

Poniżej wspomnienie (chwilowe i krótkotrwałe) z ostatniego sylwestra.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz