sobota, 26 stycznia 2013

Co zrobić jak mróz trzyma, a biegać się chce

Poprzedni tydzień nie biegaliśmy, bo trening wypadał w środę, a już wtedy była temperatura wieczorem ok -7 st C. Odzwyczaiłam się od tego, że tak długo może być duży mróz. Dzień lub dwa to tak, a potem wzrost temperatury. A tu zima trzyma.

Od tego niebiegania humor mi się popsuł i pomyślałam, że muszę jakoś to rozwiązać. Ryzykować treningu w taki mróz nie będę, bo coś mi się chyba dzieje z zatokami. Muszę to sprawdzić. W przyszłym tygodniu idę na prześwietlenie.

Poszłam na siłownię. Zdecydowałam się już późnym wieczorem. Niecałą godzinę przed zamknięciem byłam gotowa do ćwiczeń. Przebiegłam mniejszy dystans niż zwykle. Czasu było mniej, a i przerwa tygodniowa była jednak odczuwalna. Ale frajda po bieganiu była ta sama co zwykle.

Powtórzyłam bieganie na siłowni w czwartek. Jak przyszłam to chwilę musiałam zaczekać, bo bieżnia była zajęta. Skorzystałam chwilę z elipsy. Pracują chyba inne mięśnie i do takiego ruchu też trzeba się przyzwyczaić.

Jak bieżnia była już wolna, to dawaj! 8 km/godz, pół godziny. Zaraz jak zeszłam z elipsy przyszedł mężczyzna po 40-ce. Widać, że ćwiczy mięśnie. I zasuwa na tej elipsie prawie tak szybko, jak ja biegam. Myślę sobie, ma facet siłę... Po pół godzinie widzę, że pot z niego kapie. Mi też gorąco, jestem czerwona, ale jeszcze się ze mnie nie leje... Bo na siłowni ciepło jest. Nie to, co na dworze. Zwolniłam na 6 km/godz żeby pomaszerować. Dałam sobie taki odpoczynek na 2-3 min. On nie zwolnił. No to ja, zgodnie z moim planem wrzuciłam znowu 8 km/ godz i biegnę dalej. Facet pomachał jeszcze parę chwil i schodzi. Mówi: "Chciałem panią przetrzymać, ale nie dałem rady. Trzeba jednak ćwiczyć regularnie..." Tak mi to dodało energii, że bez problemów pobiegłam jeszcze drugie pół godziny. :) A jaka satysfakcja była!

pozdrawiam

E.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz