piątek, 11 stycznia 2013

Dieta, stres i kortyzol

W czasie ostatniego weekendu - prawie tydzień temu - pozwoliłam sobie na zjedzenie różnych rzeczy, nie dbając o to, czy to jest godzina mojego posiłku, czy to nie jest za dużo i czy to razem pasuje. Mój żołądek wytrzymuje takie działania, więc niestety nie protestował. Jadłam i słodkie, i tłuste i takie, co to nie powinnam była jeść :( Pomijam to, czy waga mi skoczyła. Bo chyba raczej zwiększyła się tyko pojemność moich jelit, co było dość szybko odwracalne. Niestety, poczułam się opuchnięta, jakby mi wskoczyło z powrotem 20 kg i w dłoniach, łydkach, a nawet na twarzy czułam, że rzeczywiście jestem pełniejsza. Najgorsze było niestety to, że był we mnie taki niepokój, który pchał mnie, żeby zjeść jeszcze dużo, dużo więcej.
Poczucie obrzęku połączone z niepokojem było takie, że czułam się po prostu chora.
Od poniedziałku wróciłam do diety (tej po schudnięciu, czyli nie bardzo restrykcyjnej). Pilnowałam się ostro. Dopiero w środę była znaczna poprawa, a w czwartek już było komfortowo. Czułam się znów lekko i dobrze. Obrzęk i niepokój minęły.
Zastanawiam się, czy to tylko wynik pomieszania wszystkiego, obciążenia organizmu nadmierną ilością składników, czy jeszcze coś innego.
Ostatni czas jest dla mnie trudniejszy, choć bardzo twórczy. Wprowadzam (albo raczej rozwijam) nowe działania z dziedziny, która zawsze była dla mnie ważna. Zastanawiam się nad kształtem, zakresem tych działań, chcę poszerzyć moje kompetencje, kontaktuję się z różnymi ludźmi. Nawiązuję kontakty z tymi, od których mogę się nauczyć czegoś nowego. Ciągle mam dylemat - czy ten dodatkowy czas nie powinnam poświęcić pracy zawodowej? Stawiam sobie wiele pytań, na które szukam odpowiedzi. Powoduje to wszystko pewien stres w tle (wiecie, że pomyślne wydarzenia też powodują w nas napięcie?), który odczuwam. Stres powoduje wzrast poziom kortyzolu. I myślę sobie, po raz pierwszy sobie tak myślę, że na skok tego hormonu jestem niestety bardzo wrażliwa. Nadmiar kortyzolu powoduje obrzęki, nadmierne łaknienie, szybkie męczenie się, magazynowanie tłuszczu, podwyższenie poziomu cukru we krwi.
Koryzol rośnie również wtedy, gdy człowiek jest niewyspany. Odchudzając się trafiłam na takie teksty, sama też to zaobserwowałam, że człowiek dużo lepiej chudnie, gdy się wysypia. A brak snu powoduje ogromny apetyt na słodycze i nie tylko. Bardzo łatwo przytyć. Rzeczywiście, miałam ostatnio tego snu za mało. Zazdroszczę wszystkim tym, którzy mogą spać krótko. U mnie 6-7 godzin to już jest problem. 7-8 h - zbliżam się do strefy komfortu. Niestety jak za długo śpię to też nie jest dobrze. :)
Stresem dla organizmu jest również to, gdy zjadamy takie pokarmy, po których radykalnie wzrasta, a potem spada poziom cukru. To są słodycze, łatwo przyswajalne węglowodany. Mózg odżywia się cukrem, więc gdy są znaczne wahania, uwalnia kortyzol. Podobnie jest, choć już nie tak źle, gdy robimy bardzo duże przerwy między posiłkami.

Reasumując, by czuć się dobrze i trzymać wagę trzeba:
1. jeść regularne posiłki,
2. dostarczać odpowiednich składników odżywczych, czyli przewidzieć wcześniej, co by należało zjeść (o charakterze poszczególnych posiłków pisałam już wcześniej),
3. wysypiać się,
4. dbać o dystans do problemów i działań,
5. unikać słodyczy,
6. pić dużo wody (ona też obniża nadmierny poziom cukru), bo dostarczane organizmowi ilości, zwykle są za małe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz