środa, 30 stycznia 2013

Mój pierwszy chleb żytni

Pokusiłam się o zrobienie zakwasu z mąki żytniej. Robiłam go dwa razy, bo raz mi się popsuł na końcu. Pojawiła się pleśń. Nie byłam pewna, czy mąka, którą mam w domu była żytnia. I pewnie nie była, skoro zakwas się popsuł. Drugi już był z mąki żytniej razowej na 100 %. :) Nie wiem czy wiecie, ale trwa to pięć dni. Na początku dosypuje się raz dziennie mąki i dolewa wody do części tego, co urosło dnia poprzedniego. Potem dwa razy dziennie. Trzeba pamiętać o tym i cały czas zakwas ma stać w cieple. U nas umieszczony był w słoiku w przedpokoju, bo tam są ciepłe rury ogrzewania. Niestety kaloryfery mamy chłodne. Co nie znaczy, że w domu chłodno. O nie!

Upiekłam chleb z przepisu na najłatwiejszy chleb żytni (bez pszenicy). Wspomagany drożdżami. Udał się. Starsza córka jadła gorący z roztapiającym się masłem. Młodsza nie lubi takich wynalazków :) Nam bardzo smakował.




W pracy ciekawie - od prawie dwóch tygodni nie mam internetu. Pewne dokumenty wysyłam elektronicznie, sprawdzam informacje, a tu kicha. Wczoraj popsuła się jeszcze drukarka. Do jutra muszę coś doręczyć - elektronicznie nie mogę wysłać, wydrukować też nie. Wzięłam pendrive do domu, tu wydrukuję i zawiozę, bo na laptopie mam potrzebny program, w którym mogę ten dokument otworzyć. No i mam drukarkę. :) Poczytałam sporo przepisów, więc jestem na bieżąco z tym, co mi jest potrzebne. Mam frajdę, fajne uczucie być na bieżąco, jak się należy. ;)

Dla odmiany śnieg, którego bardzo dużo, topi się na potęgę. Ale wody! Mamy biegać, ale nie wiem...
Dopiero niedawno wróciłam z pracy.

E.

2 komentarze:

  1. wysłałem filmowego maila ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odesłałam przecież! Widziałam w pracy, ale nie chciałam odpowiadać z telefonu, internet przecież zepsuty :( Dziękuję za informacje

    OdpowiedzUsuń