Przyjmując tę "nową" część własnego życia gdzieś wydaje mi się, że dopiero się do swojego życia "dorwałam". Dopiero je zaczynam... Więc ile mam lat? No... chyba jakieś ze 27? No, bo jakże więcej, jak dopiero jestem na początku?
Trudno mi sobie uświadomić, że urodziłam dzieci, rosły, że już nie są małe. Starsza kończy 18 lat w tym roku... Gdzieś mi "uciekły" te lata. Muszę je "ogarnąć" myślą. Tak jakbym szła wcześniej dźwigając jakiś wielki ciężar na plecach, który powodował, że mogę tylko obserwować ziemię i swoje stopy. Teraz patrzę przed siebie, rozglądam się dookoła.
Cieszę się, że jestem sobą...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz