piątek, 15 sierpnia 2014

Pogrzeb

Byłam wczoraj na pogrzebie Mamy mojej przyjaciółki. Miała 66 lat, zmarła w poniedziałek rano. Chorowała od roku na nowotwór mózgu. Zapominała pojedynczych słów, kręciło jej się w głowie, źle się czuła. Podawano jej chemię, przeprowadzono radioterapię, otrzymywała silne leki przeciwzapalne. Od wiosny miała problem z chodzeniem. Starała się mimo choroby wykonywać domowe obowiązki, nie narzekała, była pogodna.
Od kilku lat mieszkali w nowym domu, który był ciągle jeszcze dokańczany. Za to ogródek był przepiękny - grządki z kwiatami wsadzonymi tak, by tworzyły regularne wzory, sporo warzyw i owoców. Moja przyjaciółka przeprowadziła się na piętro dopiero dwa lata temu...
W tym roku Mama nie miała już siły, żeby sadzić rośliny i je pielęgnować. Jednak córka zrobiła to za Mamę, żeby jej nie było przykro. Była przy Mamie cały czas, pielęgnowała ją i... nie mogła się pogodzić, że ją traci.
Msza pogrzebowa była przepiękna - dużo ludzi, przy ołtarzu proboszcz i dwóch franciszkanów, którzy specjalnie przyjechali na pogrzeb. Atmosfera modlitwy, wiele osób przystąpiło do komunii. Na trumnie stało zdjęcie zmarłej. Jeden z zakonników powiedział - chciałbym w ciężkiej chorobie być otoczony taką miłością jak Zosia...
 Śmiertelna choroba to próba nie tylko dla chorego, ale i dla całej rodziny.
 Przy grobie śpiewaliśmy "Jezus zwyciężył!", ktoś grał melodię na gitarze. Młoda dziewczyna zagrała "Barkę" na skrzypcach.
Smutek pozostał, ale Ona pewnie już się raduje. Rodzina pomogła przejść jej najtrudniejsze chwile.

pozdrawiam

E.

1 komentarz:

  1. Pogrzeby to niestety bardzo smutne uroczystości, warto otoczyć opieką najbliższych.

    OdpowiedzUsuń