poniedziałek, 1 lipca 2013

Wakacje

Zaczęliśmy je w piątek po południu spotkaniem Małgosi z przyjaciółmi (w ramach malutkich poprawin osiemnastki). Obie dziewczyny dostały promocję do następnej klasy. Gusia radzi sobie całkiem nieźle w gimnazjum, ale stać ją na więcej. Zintegrowała się z nową klasą, ma fajne koleżanki. W zeszłym tygodniu miała trudne przeżycie. Kolega, który poszedł razem z nią do tego gimnazjum (byli razem w szkole podstawowej) został pobity przez dwudziestolatka. Właściwie skopany, głównie po twarzy. Bo nie chciał zwolnić boiska szkolnego. Wylądował w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu i podejrzeniem uszkodzenia oka. Na szczęście widzi, był na zakończeniu roku. Dotknęło nas to dość mocno.
Z Gosi trzeba będzie powoli wykurzać lenistwo i niechęć do nauki. Oj, jaka to inna sytuacja, niż sprzed paru lat, gdy przynosiła świadectwa z czerwonym paskiem. :(
Dziś idę do dentysty. Ząb obłożony opatrunkiem tydzień temu, boli przy piciu gorącego napoju. Chyba się nie da bez zatrucia. Szkoda.
Weekend był pod znakiem spotkań ze znajomymi. Tak imieninowo-towarzysko.
Wzruszyła mnie historia małżeństwa, które adoptowało dziewczynkę z domu dziecka, potem (po wielu latach) stali się rodziną zastępczą, dla chłopca, który nie był zdolny do normalnego kontaktu z otoczeniem. Pozostał niepełnosprawny, ale dużo potrafi zrobić. Jest zaradny. Niestety nie zna wartości pieniądza, nie umie liczyć. Dziewczyna wyrosła, bardzo zdolna. Skończyła studia, została siostrą zakonną, przygarnęła matkę do domu sióstr i wspomaga też niepełnosprawnego mężczyznę, który wychowywał się razem z nią. Ojciec już nie żyje, ale matka opiekę ma zapewnioną do końca swoich dni. Podziwiam osoby, które nie boją się pracy, problemów, odpowiedzialności i czynią dobro nie patrząc, czy to się opłaca.

pozdrawiam

E.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz