piątek, 19 lipca 2013

O ogłoszeniach w/s pracy

Wiem, długo nie pisałam. Przepraszam, że rozczarowałam tak bardzo... A to dlatego, że chciałam zdać relację z pobytu w górach dość obszernie, i ... nie podjęłam tematu w ogóle. Może wrócę, ale teraz temat najważniejszy dla mnie. Ale po kolei.
Szukałam w swoim zawodzie możliwości nauczenia się, czy też możliwości zapoznania się w praktyce z nowymi problemami i zadaniami. Samodzielna być w nowym temacie nie mogłam, więc szukałam stażu w jakiejś ograniczonej liczbie godzin, praktyk, lub pracy pod czyjąś kuratelą. Niestety nie znalazłam. Otworzyłam się ostatnio na to, że będę robić częściowo to co, robiłam, ale oczekuję też powierzenia nowych zadań, tak, by pracodawca był zadowolony, no i ja też żebym mogła osiągnąć swój cel. Czerwiec był miesiącem, w którym pojawiło się niewiele ofert, które mogłyby mnie zainteresować, ale lipiec przyniósł parę ciekawych. Zostałam zaproszona na dwie rozmowy. Jedna odbyła się w poniedziałek. W bardzo miłej atmosferze dowiedziałam się, że mogę być przyjęta, najlepiej już, tylko na 8h przez pięć dni w tygodniu, czyli cały etat. Nie mogę się zgodzić na to. Pracę mam nie bardzo napiętą, dobrze płatną, a tu przypuszczam ogromną ilość spraw za minimalną krajową. Jak się chcę douczać, to mogę tak dodatkowo pracować, jako część etatu, ale zrezygnować z mojej pracy, a wejść w tą, to byłaby delikatnie mówiąc głupota. Po ponad dobowym namyśle otrzymałam telefon, że będę mogła pracować trzy razy po osiem godzin. Jestem ogromnie ucieszona, że będę miała swoją szansę na naukę, mam nadzieję dobrą atmosferę w pracy i nie będę musiała do tego dopłacać. Satysfakcji dopełnia fakt, że nie było w tym żadnych znajomości.
Oczywiście są też obawy - czy podołam, czy wyrobię się czasowo w swojej pracy - zostają mi trzy dni łącznie z sobotą, no i ewentualnie popołudnia. Wszystko zależy od tego, czy wdrażanie się w nowe obowiązki będzie bardzo stresujące, czy uda się podejść z pewnym dystansem. To dopiero będzie się działo!
Ta druga oferta to praca w Łowiczu. Od Łodzi to jakaś godzina drogi, więc pomyślałam, że można spróbować. Czasem przez miasto tyle się jedzie. Pojechałam, a tu test do rączki i proszę rozwiązywać. A mowa była o rozmowie. Pisały jeszcze trzy osoby. Pewnie niedługo po studiach. 
Jak zostanę zaproszona na rzeczywistą rozmowę to będzie plus dla mnie, ale pewnie będą lepsi, bo test był taki "definicyjny" i zagadnienia bardzo szerokie.
Oczywiście do 1 września jeszcze wiele może się zdarzyć, z obu stron, ale myślę, że będzie dobrze.
Jutro napiszę o wyjeździe do Sokółki. Zakładam, że krótko, to pewnie mi się uda 

pozdrawiam serdecznie

Ewa

1 komentarz: