Co czuję?
To gmatwanina uczuć:
- złość i gniew, że sytuacje chamskiego traktowania mnie przez przełożoną miały miejsce,
- rozczarowanie, że nie mogę kontynuować rozwoju swoich umiejętności,
- żal, że nie mogę współpracować z dziewczynami, które robią to samo, co ja i nie możemy już swobodnie wymieniać ze sobą zawodowych informacji, szkoda mi tych znajomości, miło było,
- czuję się zawiedziona, bo pracę w biurze odbieram jako "jazdę po bandzie", w stresie, braku czasu na dokształcenie się, na dokładne sprawdzenie, na spojrzenie za okno i mały dystans,
- praca przed ekranem komputera przed min 8 h dziennie, a często też w sobotę spowodowała, że mam problemy z nawleczeniem igły,
- odczuwam bardzo duże zmęczenie, bo wiele kosztowało mnie wejście w nowe środowisko, nowe zasady i nowy sposób funkcjonowania, i kicha....
- czuję satysfakcję, że nie zaczęłam kląć, rzucać k..., ch..., opier...ć, a mój sposób zachowania spowodował, że zachowanie przełożonej było bardziej kulturalne; było jej wstyd zachowywać się wulgarnie przy mnie,
- nie zrezygnowałam sama z powodu - "już nie dam rady tego znieść", przeskoczyłam siebie chyba z pięć razy...
- powiedziałam pani na koniec, że nie była w porządku wobec mnie i dlaczego. Dałam radę.
Nie wiem, czy taka praca mi odpowiada. W pewnym sensie dobrze było dostać wypowiedzenie, ale źle, jeśli rozpatruje się to zdarzenie w kategorii porażki.
Muszę to uporządkować...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz